środa, 11 czerwca 2014

Kilka groszy ode mnie

W niedawnym plebiscycie piosenką 25 lecia (tego po 1989), został utwór Kazika - "12 groszy". Autor tekstu wytyka wszelkie patologie ówczesnej po peperelowskiej rzeczywistości. Dostaje się po głowie zarówno policji, jak i mafii. Politycy, lekarze i żołnierze, wszyscy na cenzurowanym.

W związku ze wspomnieniem tej zacnej kompozycji, również autorowi tego bloga uzbierało się kilka drobnych do rozdania. Kilkanaście lat w branży powoduje, że człowiek jakoś inaczej spogląda na to wszystko. Doświadczenie różnych sytuacji powoduje, że pewne rzeczy, które kiedyś przechodziły, teraz nie przejdą.

Najpierwszy grosik wrzucimy władzy. Kierownikom, kierowniczkom i tym co na górze hierarchii. Tym co nos zadarty noszą. Co pozjadali wszelkie mądrości tego świata. Przyjeżdżam do lokalu, witam się grzecznie, to fukną coś na boku w ramach przyjaznego powitania. Potem puszą się przez całą imprezę. Wyznaczają przebieg pracy. Dyktują swoje zasady. Tak, to do was nadęte poperelowskie kwoki. To do was jebnięte menedżery, co za trzy koła pensji, zatracacie swoje człowieczeństwo, besztając wszystkich i wszystko. Dać takim trochę władzy, choćby nad kelnerami, to wnet pokażą swoją prawdziwą twarz. Trochę pokory szmaciarze. Dzisiaj jesteście na górze, jutro możecie być na dole. Trzeba szanować każdego człowieka. Mówić dzień dobry mijanej sprzątaczce. Podziękować za pomoc stróżowi. Uśmiechnąć się do kelnerki, która ciężko zapierdala całą noc.

Drugi grosik dla tych co w robocie, razem ze mną, co na usługach. Zamiast współpracować to wywyższają swoje indywiduum. Te gwiazdy ze spalonego teatru. Artyści co im trzeba kłaniać się i dywan rozwijać. Ci są jebnięci po stokroć. Nieco mniej jebnięci są te zwykłe obszczymury weselne co jadą w szarej, na pożyczonym. Oni są po prostu głupi, często nie wychowani. Wpierdalają wszystko co na stole, jakby tydzień nie jedli. Mają pretensje, że zupa za słona. Odbierają fona podczas pierwszego tańca. Domagają się wódy i wyprawki nad ranem.

Trzeci dla toksycznych klientów. Tych coraz więcej. W zaślubiny idzie pokolenie Czarnobyla, urodzeni po 1986 roku. Tym się popierdoliło totalnie. Wszystko im się należy. Wszyscy dla nich są służbą. Gówno wiedzą, gówno osiągnęli w swoim życiu, nie zhańbili się ciężką pracą, próbują mnie ustawić do kąta  Są królami dżungli, często dzięki pieniądzom swoich rodziców. Oni wiedzą najlepiej jaki trzeci utwór zagrać i co powiedzieć o 22,22. Wielki i gruby chuj wam w dupę!



Do dwunastu groszy brakuje jeszcze dziewięciu. Na teraz wystarczy. Jak mnie coś jeszcze wkurzy w trakcie sezonu weselnego, to dorzucę do ogródka.

Dla równowagi, mile wspominam te wspaniałe kierowniczki, mamuśki takie :) Przywitają uśmiechem, na wejściu zaproponują coś zimnego do picia lub kawę. Do rany przyłóż, pająka by nie zabiły, a do drugiego człowieka odnoszą się z szacunkiem, niezależnie od stanowiska, czy zasobności portfela. Takich ludzi cenię, nie zmienia ich hajs, ani stanowisko. Pozostają ludźmi w każdej sytuacji.

Osobne ukłony dla współbraci z branży, którzy dzielnie i godnie pchają wózek prywatnej działalności. Co im sodówka nie strzeliła do głowy.  Zawsze znajdą miłe słowo, a zarazem unikają sztucznych pochlebstw i wazeliniarstwa. Tych wchodzących w dupę, słodkopierdzących jest cała masa.

Gorące uśmiechy dla normalnych klientów. Otwartych i miłych ludzi. Dla tych co ufają, że wykonasz swoją pracę solidnie. Dają kredyt zaufania, który starasz się spłacić do ostatniego grosza, do ostatniej sekundy prowadzonej imprezy. Dla tych pełne poświęcenie i pasja.

DJ Bydgoszcz