piątek, 30 maja 2014

Seks z didżejem

Sytuacja jest zawsze około alkoholowa. Dookólna wesołość, przeradza się w gadatliwość, a potem w odważność :) , później są już mniej przyjemne stany, złośliwość i agresja. Może coś pominąłem, nieważne. Nie pominąłem na pewno pewnego miłego wspomnienia.

Wesele napierdala, aż miło. Wszystko idzie zgodnie z planem. Na horyzoncie piękna blondynka, mój typ. Na horyzoncie też nocleg w związku z granymi nazajutrz poprawinami. Atmosfera podkręcona na maksa. Wóda leja się prawie po mikserze. Przychodzą, żebym wypił za zdrowie młodych, to piję. Dużo szybkich utworów. Na życzenie blondyny Bryan, czy jak mu tam, Adams "Have you really loves a women".

Wodzirej pełną gębą, zaśpiewa i zatańczy, więc popłynęlim walczykiem. Mega płynięcie odróżnia się tym, że czujesz się jak master of puppets, król dżungli inaczej. Czujesz tą moc i siłę jak Benito Mussolini, metr pięćdziesiąt w kapeluszu, porywa tłumy. I tak też było, w tej małej mieścinie. To była ta impreza, że tańczyli jak zagrałem, nie inaczej. A nie zawsze tak bywa.

Wesele zakończyło się pełnym sukcesem scenicznym. Brawa, jeszcze jeden, jeszcze dwa. Ale tego było mało. Dziękuję Państwu, czas poprawić. Poprawianie zaczęło się minutę po zakończeniu wesela. Bardzo gościnny hotel, uraczył nas możliwością całorannej biesiady. Co żeśmy wykorzystali po stokroć.

Poprawianie rozpoczęliśmy od pokoju, powiedzmy nr 3. Tam zebrana gawiedź odśpiewała wszelkie pieśni weselne. Potem powędrowałem do pokoju, powiedzmy nr 6. Tam blondynka, ta od B.Adamsa, zaproponowała mi wymianę koszulek. A, że byłem już na nowej, jedynej drodze życia, wypierdoliłem stamtąd, ze szczeniackim"ja już muszę iść". Amen.



niedziela, 18 maja 2014

E jak equalizer

Wracając do systematyki alfabetycznej, tudzież literowej, czas na literkę E. "Ejjjj, weź zagraj", częsty pijacki tekst podczas imprez, mogłoby stanowić kanwę tegoż wpisu. Jedak E, kieruje mnie w kierunku nazwy bloga, equalizer. Wikipedia podpowiada, że equalizer to zestaw suwaków, który pozwala na podbijanie lub tłumienie pewnych pasm muzyki. Tłumacząc, chodzi oto, że można sobie coś w muzyce uwypuklić lub coś umniejszyć. Equalizer w wersji zminimalizowanej ogranicza się najczęściej do wyboru między treble, a bass. Equalizer, wersja rozbudowana, to około 10 suwaków. Regulacji podlegają wtedy zarówno pasma góry, sopranów, środka, jak i dołu czyli basów. Nawiązując do mojego ulubionego instrumentu perkusji, albo chcesz żeby "cykał" talerz, csyyy csyyy, csyyy, albo preferujesz basową "stopę" lub  niski dźwięk kotła, bummm, bummm, bummm. Większość ma w nosie (uchu) czy cyka, czy dudni. Nie rozróżnia, ustawia wszystko na równo, albo fabrycznie, jak producent przykazał. Znam fanów sopranów, którzy rozpływają się w klarowności, przejrzystości dźwięków. Znam też fanów basów, najczęściej są młodsi ode mnie.

Z racji zamiłowanie hard 'n heavy preferuję basy. Żywa sekcja rytmiczna, współpraca basu i perkusji, to piękna sprawa. Mam kumpla, też lubi hard, ale woli soprany. Nie ma zasady. Z mijającym wiekiem, a obchodziłem właśnie swoje naste, bycze urodziny, preferuję clear. Musi być czysto, sopranowo i basowo. Zniekształcenia, przestery są nie mile widziane (słyszane). Człowiek starzeje się i jest wybredny. Wiele słyszał i marudzi, jak nie brzmi. Chodź z tym słyszeniem to raczej nie jest jak kiedyś. W tej profesji zniekształcenia słuchu to tzw. ryzyko zawodowe. Sporo godzin pod "obstrzałem" basów i sopranów, daje się we znaki. "Panie, ale Pan napierdalasz, ścisz to!" - to głosy starszych. Dochodzi do tego, że odłączą ci kabel. Młodzi z kolei pokazują, charakterystyczny gest przekręcenia gałki potencjometru, oznaczający "zrób głośniej, kurwa". Ci bardziej upierdliwi podchodzą wtedy do miksera i kręcą gałkami.

Drogi gościu nie dotykaj miksera, nie kręć gałkami, bo poczęstuję cię tępym nożem, co żem go wziął z kuchni . Nie dotykaj też kabli, bo cię popieści 220 i po co ci to. Zaufaj equalizerowi :0



DJ Bydgoszcz


środa, 14 maja 2014

Naszych biją

Sytuacja tego typu. Wesele "na działkach" w pobliżu Bydgoszczu :) Pani Młoda miejscowa, Pan Młody Ślązak. Wszystko ładnie, pięknie i powabnie, ale tylko na początku. Po kilku kielichach, pierwsze zaczepne spojrzenia. Mało. Alkohol leje się strumieniami, trzeba przejść do czynów. Około 22 szturchnięcia, i uderzenia z tzw. bara. Mało. O 23 epicentrum wydarzeń.

"Ustawiając" kolejny utwór, widzę na horyzoncie parę "moczymordów", niczym dwa koguty, na przeciwko siebie stykają się czołami. Ręce jeszcze opuszczone, trwa corrida na czoła. Próby rozłączenia  nie dają rezultatów. Taniec czas zacząć! Lecą pierwsze ciosy. Koszule "wyłażą" ze spodni. Sapanie i kotłowanina. Sytuacja niespodziewanie komplikuje się gdy, ci jeszcze niedawni rozjemcy, sami stają do walki. Z dwóch, robi się czterech. Potem w tany idą też białogłowy, a co tam, jak wesele to wesele. Festiwal ciosów obejmuje teraz gryzienie, ciągnięcie za włosy i tzw. liście. Po minucie leje się całe towarzystwo. Pomorze kontra Śląsk. Za WKS za GKS, a może za darmo. Nikt już nie jest w stanie ustalić o co poszło.



Jedno jest pewne, wesele właśnie zostało "rozpierdzielone". Ci, co mieli być na drugim planie, wyszli na pierwszy. Atmosfera miłości i święta przegrała z niebezpiecznym miksem alkoholu i testosteronu. Witamy w Polsce!

DJ Bydgoszcz