środa, 19 marca 2014

B jak Boney M.


Skojarzenie B z Boney M. było dla mnie oczywiste jak słońce. Pierwsze spotkanie z ich piosenkami przywołują magnetofon szpulowy Zk 120. Szarobure czasy schyłku komuny, a z głośników tęcza muzycznych doznań. (dzięki Mamo/Tato)

Ta powstała w 1975 roku grupa stanowi podstawowy element mojego repertuaru. Myślę, że z kilkuset zagranych imprez, na palcach jednej ręki można by wyliczyć te, na których nie pojawił się żaden utwór tego zespołu. Boney M. to fenomen tanecznej muzyki, ponadczasowy "zapełniacz parkietu" imprez okolicznościowych. Grupa uwielbiana przez starszych i tolerowana przez młodszych. Oprócz największych hitów "Brown girl in the ring", "Rivers of Babylon", do moich ulubionych należą "Gotta go home", "Hooray hooray" i "Rasputin". Mógłbym tutaj wymienić więcej, ale pojawił się tylko absolutny top.

Boney M. to prostota kompozycji, taneczne i melodyjne piosenki. Pierwsze rytmy utworów wprawiają w dobry nastrój i zachęcają do tańca. Melodyka piosenek jest przyjemna i powtarzalna, przez co  łatwo wpadają w pamięć. Do tego stopnia, że "siedzą" w głowie cały dzień. Do tego stopnia, że inni wykonawcy tego stylu tacy jak np. Ottawan czy Saragossa Band i ich fajne kompozycje, często wrzucaone są do jednego worka o nazwie Boney M. Pan zagra "Hands up" tych Boney M :)
Boney M. to też rozpoznawalny image, energetyczne popisy wokalisty Bobby Farrella (zm. 2010). O dziwo to zespół z Niemiec. (Adi przewraca się w grobie).  Pierwszy zachodni zespół zaproszony do ZSRR.  Grupa, która muzykę dance łączyła z zaangażowanymi tekstami ("Belfast" "Ma Baker"). "Rasputin" został nawet usunięty z retransmisji ich koncertu w Sopocie, jako utwór godzący w dumę i cześć Rosjan.

Jeśli chodzi o jakieś ciekawe sytuacje związane z tym zespołem podczas mojej pracy to przychodzi na myśl jedna. Otóż jeden z uczestników wesela zagiął mnie z repertuaru Boney M.. Zapytał czy znam "Going back west"? Nie pamiętam wielu ważniejszych i ciekawszych wydarzeń z imprez, to zostało.  Pozdrawiam z tego miejsca, Panie Kazimierzu B. Polecam wszystkim utwory Boney M. jako świetne antidotum na stany depresyjno -  melancholijne. U mnie płyta "Gold" stoi na półce wśród ulubionych szarpidrutów.



1 komentarz:

  1. Blog jest ciekawy i dosyć fajny, ale nie widać napisów w tym poście, gdyż są czarne jak tło. :) Można by było to poprawić. Zapraszam na mojego bloga lecz o odmiennej tematyce: http://zrobto-sam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń