poniedziałek, 17 marca 2014

W drugim, o tym, jak wodzirej dostał w ryja.


Nie wiem czy kojarzycie, ale Stuhr dostał w ryja. W sensie grając Lutka Danielaka, tytułowego wodzireja, otrzymał strzała. Wertując historię moich wojaży, na myśl przychodzi mi kilka ekstremalnych sytuacji. Przekierowanie wspomnień przenosi mnie do Malborka.

Wybrał się tam, ówcześnie młody jeszcze dj weselny z miasta Bydgoszcz. Nieświadomy kontaktu z wrogiem, przemierzał te ponad 100 km, w nadziei na zacną ucztę. Uczta byłą rzeczywiście zacna, Gospodarze mili. Jednak jeden z biesiadników był niekontent Uczestnik biesiady wybrał się do mojego stanowiska dowodzenia w celu wyjawienia mi tego stanu. Uczynił jednak to w sposób bełkotliwy czym wzbudził mój uśmiech. Okazało się, że do śmiechu było tylko jednej osobie. Jegomość w wieku średnim zbliżył lico do mego lica, po czym strzelił mnie lekko z tzw. bańki. Ku swojemu i jego zdziwieniu, reakcja nie polegała na moim zwrotnym strzeleniu z bańki, a na wyciszeniu muzyki, co wzbudziło konsternację gości bawiących się na parkiecie. "Uuuuuuu" rozległo się z sali. Chwila zamieszania zainteresowała Parę Młodą. Gospodarze wieczoru po krótkiej konsultacji z djem oznajmili gościowi, potocznym "wypierdalaj", że ma pospiesznie opuścić biesiadę. A po północy "krzyżackie miasto" obiegło głośne "Niech żyje bal" pozostałych uczestników tego wesela.


Kesz Fortos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz