czwartek, 27 marca 2014

Ć jak ćpuny na imprezach.

Niespodziewanie ć załapało się na bloga. Miało być przejście do d, ale udało się znaleźć koncept na ten wpis.

Używką powszechnie kojarzoną z imprezami jest alkohol. (chyba trzeba jeszcze dopisać kolejny post na a :).  Wiadomo leje się trunków wszelakiej maści co niemiara. Jednak coraz częściej ludzie płyną na innej fali. Palą, wciągają, wcierają, połykają itp. Słaby jestem w tym temacie więc w szczegóły nie będę wchodził. Powiem tyle, zza konsolety na trzeźwo, widać sporo ciekawych rzeczy. Na początku towarzystwo najczęściej wyprostowane, wyprasowane. Dopiero pod koniec imprezy wychodzi szydło z worka, a raczej słoma z butów.

Taki, niemalże stóg siana, przerabiałem dwukrotnie. Choć mogę się mylić, jako teoretyk. Dwie, z prowadzonych przeze mnie imprez, płynęły na innej fali. Pisząc dosadnie jęzory i cyce na wierzchu. Obserwując na trzeźwo, to w ogóle dwa światy. Towarzystwo w amoku bitowym albo gitarowym, a ja stoję jak leszczyk i uśmiecham się sztucznie. Z lekką obawą, w którą to stronę pójdzie. Czy w agresję, tudzież rozpierduchę? Czy może w taneczy trans nie groźny dla dj Dzięki mojej, nazwijmy to elastyczności, szło w trans.  Niesamowite rzeczy dzieją się z ludźmi. Alko inaczej jakoś wkręca, ale może się nie znam. I nie, że reakcje po dragsach są gorsze, a po alko lepsze. Są inne. Te po alko, przez swoją częstotliwość, były dotkliwsze. Uciążliwe i upierdliwe.

Dla dja, wodzireja prowadzącego imprezy  najbardziej stresowe są reakcje skrajne. Na przykład, "weź kurwa zagraj szaloną, teraz kurwa" i browar w kuflu nad konsoletą. Toleruję wypitych i wkręconych różnej maści, nie toleruję chamów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz